piątek, 5 grudnia 2014

11 ♥

W końcu nadszedł dzień wyczekiwanych przeze mnie, świąt Bożego Narodzenia. Jeszcze niedawno był wrzesień, Mistrzostwa Świata, a tu grudzień. Czas pędzi jak oszalały. Szperałam w szafie, szykując ubrania na dzisiejszą Wigilię. Nagle poczułam na swojej szyi czyiś oddech.
-Tęskniłem za Tobą- słyszysz Andrzeja, jak on się tutaj w ogóle znalazł?
-Nie widzieliśmy się 1 dzień, a dokładnie to kilka godzin, przecież i tak cały dzień przesiedziałam u Ciebie- uśmiechnęłam się
-Spakowana?- zapytał
-Niby tak, ale denerwuje się- powiedziałam
-Czym, moi rodzice są normalni i na sto procent Cię zaakceptują- powiedział
-A jeśli nie zaakceptują- zmartwiłam się
-To zawsze masz mnie- uśmiechnął się i sprawdził moją walizkę
-Czegoś jeszcze brakuje?- dodał
-Sukienki, mam już 2 na kolacje, ale na imprezę żadnej- odpowiedziałam rzucając się na łóżko
-To ja się nią zajmę, hmmm ta? Wyglądasz w niej bosko- jego atut- zawsze wiedział co powiedzieć
-No to wszystko, zawozimy Aleksa do Włodarczyka i jedziemy!- powiedziałam, wszystko zwinnie nam poszło i już po 20 minutach zapakowani jechaliśmy do domu Wojtka. Wyszliśmy z samochodu i już miałam iść na tylne siedzenie do psa, ale Wronka zaczynał swoje gierki. No, tak byłoby coś nie tak, gdyby siatkarz byłby spokojny, jedno określenie idealnie mu pasowało- niewyżyty, ten człowiek, mógłby się całe życie miziać?! To jest chore!
-Eee, gołąbeczki, nie pod moim domem!- usłyszeliśmy głos Włodarczyka, na jego słowa oboje zaśmialiśmy się. Wyciągnęłam psa i podarowałam go w ręce Wojtka. Ten, jako jedyny mógł zaopiekować się zwierzęciem, ponieważ na święta wszyscy przyjeżdżają do niego. Wiem jedno, Wronka mnie wkopał, bo z tym psem było równie trudno jak z dzieckiem, idealny pomysł panie Andrzeju!
-Dobra, wsiadamy wsiadamy! Muszę zrobić dobre wrażenie!- zaśmiałam się
-Komuś tu zależy- uśmiechnął się siatkarz 
-Zdziwiłbyś się, ale nawet tak- odpowiedziałam
-Miśka, a ja Cię nie nudzę?- spytał Andrzej, kogoś tu wzięło na refleksje.
-Nie masz pojęcia, jakie moje życie było nudne, zanim cię poznałam- pocałowałam go w policzek, coraz bardziej doznawałam uczucia, że jestem dla kogoś wszystkim, przyznam, było to dość miłe. No, to czas zaparkowaliśmy pod ślicznym domkiem. Kolejny stresik, skąd one się biorą? Boję się. To prawda. No, ale jeśli mnie nie zaakceptują, jego mama będzie robić wszystko, żebyśmy nie byli razem? Jak w tych wszystkich filmach? Stop, moje życie to nie film.

                                        ******************************************************

-Wujek!- weszliśmy do domu, a mnie już zaatakował Kacper, syn Marty.
-A kto to? Ciocia?- spytał, zobaczyłem, że Miśka się zmieszała
-Tak, ciocia Michalina- uśmiechnąłem się, weszliśmy do salonu,a tam byli już wszyscy: Marta, jej mąż Łukasz, moi rodzice i mój młodszy brat Kuba. Nie powiem, kiedy zobaczyli przy moim boku Strzałkowską od razu wyczuli, że to nie jest ktoś obojętny. Byłem z nią już ponad 2 miesiące, Kłos zabłysnął wiedzą i powiedział "Psychologowie twierdzą, że zauroczenie trwa 4 miesiące, jeśli trwa dłużej, to miłość", ale ja osobiście czułem, że Michalina to ta jedyna. Mama jak to ona szybko nas pogoniła i już po chwili siedzieliśmy przy wigilijnym stole. No to czas o nas powiedzieć.
-Chcielibyśmy Wam powiedzieć, że jesteśmy razem, już ponad dwa miesiące. I to nie przypadek, że jesteśmy razem, obydwoje się kochamy, więc informuje Was, że Michalina jest nową częścią naszej rodziny- powiedziałem, a Miśka ścisnęła nasze dłonie.  Na nasze szczęście wszyscy przyjęli nasz związek pozytywnie i już po chwili słyszeliśmy gratulacje. Chyba Michalina najbardziej cieszyła się z tego, że moja mama ją zaakceptowała. Jeszcze chwilę porozmawialiśmy i zabrałem Miśkę na górę do swojego pokoju. Właśnie do niego zawsze uwielbiałem wracać. 
-Woow, ten pokój robi wrażenie-
uśmiechnęła się dziewczyna
-I co, widzisz, zaakceptowali Cię, na co się tak martwiłaś?- 
zaśmiałem się
-Widzisz, zobaczymy, czy ty będziesz tak mądry z moich rodzicach, no ale szczerze, u mojego taty już masz ulgowe, jesteś siatkarzem, w mojej rodzinie siatkarze traktowani są wyjątkowo- powiedziała i spojrzała na gablotkę, która stała pod oknem.
-Medale?- spytała
-Tak, każdy medal przywożę tutaj, tylko ten z Mistrzostw jest w Bełchatowie, nie wiem dlaczego, ale ten pokój  ma dla mnie jakieś większe znaczenie- odpowiedziałem 
-Mistrzostwo Polski, Juniorzy, trochę tego jest co?- uśmiechnęła się
-Będzie jeszcze więcej- oznajmiłem 
-Jak my ze sobą wytrzymujemy, co?- zaśmiała się dziewczyna
-Po prostu się kochamy- pocałowałem ją


*****************************************************************************************************
Wracam ♥
Pod namową Julity, tragiczny rozdział, w którym nic się nie dzieje ;c
Przepraszam, ale napisany w godzinę ;)
Teraz będzie sylwester, w którym będzie się działo, ooo :D
A tymczasem nadal lider Bełchatów nadal lider ♥





5 komentarzy:

  1. Mi sie podoba !:)
    Mrmrmrm <3
    Kocham !

    OdpowiedzUsuń
  2. No i są szczęśliwi...super że bez większych spin co do akceptacji Ich związku.
    No wkopali Włodiego w psa...xD
    Bardzo mi się podoba ;)
    Pozdrawiam i czekam na kolejny ;*
    Zapraszam do mnie ;)
    http://szczerarozmowazprzyjacielempomaga.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetny rozdział, bardzo mi się spodobał :-) Kiedy następny? Czekam, czekam.
    Pozdrawiam :*

    OdpowiedzUsuń
  4. Cudeeeeńko! :D <333333
    Wronka taki słodki i kochany <333
    A Miśka taka zakochana :D <3
    Czekam na kolejny
    Buziaki ;***

    OdpowiedzUsuń
  5. Rozdział cudowny <3
    Miśka i Andrzej bardzo do siebie pasuja i się kochają <3
    Super, że rodzice Wrony zaakceptowali Miśkę :)
    Czekam na nexta i pozdrawiam :***

    OdpowiedzUsuń