-Misia, a moja koszula!?- krzyknął Wrona
-Spakowana już w walizce- uśmiechnęłam się
-Dziękuje- powiedział
-Nigdy nie spotkasz tak kochanej osoby jak ja, mogę się założyć- zachichotałam
30 grudzień, dzisiaj lecimy do Monachium. O naszym związku wiedzą już wszyscy, na szczęście wszyscy przyjęli go pozytywnie. No, oprócz cioci Weroniki, która uważała, że siatkarz, to nie odpowiedni przykład na męża. Kto powiedział, że bierzemy ślub? Sprawdziłam jeszcze czy na pewno wszystko spakowałam, tak, to chyba wszystko. Położyłam się na łóżku i gapiłam się w sufit, szczerze mówiąc, coraz bardziej podobało mi się to, że sylwestra spędzimy właśnie u Lewandowskich. Poczułam, że ktoś zajmuje miejsce obok mnie. Nie mógł być kto inny jak siatkarz.
-Wszystko?- szeroko się uśmiechnął
-Chyba tak- odpowiedziałam
-Jesteś niemożliwa- zaśmiał się
-A ty cudowny- powiedziałam
-To w sumie zabawne, wiesz? Taka cudowna osoba jak ja wybrała właśnie Ciebie, powinnaś być dumna- wystawił mi język.
-O której mamy samolot?- spytałam
-O 13.54, mamy jeszcze ponad godzinę- spojrzał na ekran swojego Iphona
-Możemy poleniuchować- odpowiedziałam zadowolona
-Muszę Ci coś powiedzieć...ostatnio spotkałem swoją byłą, chodziłem z nią do liceum, byliśmy razem 3 lata, raz zdradziła mnie na dyskotece, na której ja nie mogłem być ze względu na mecz, nie wiem, co ona sobie wyobrażała, ale była dość pewna siebie, pytała się nawet czy kogoś mam, ale wyśmialiśmy ją z chłopakami i poszliśmy, nie mógłbym jej wybaczyć- rzucił siatkarz
-Tylko by Cię tknęła...- powiedziałam i spojrzałam prosto w oczy Wronki
-To ujebałabym ręce suce- dodałam
-Czyli potrafisz być wredna- zauważyłam, że siatkarz był zadowolony z tego co powiedziałam
-Nawet nie wiesz jak, wstajemy?- uśmiechnęłam się
-Jasne, w Warszawie mogą być korki, więc to wskazane- odpowiedział.
Nim się obejrzeliśmy byliśmy już na Okęciu. Kupiłam nam kawę i przy okazji zadzwoniłam do Włodarczyka, który od świąt zajmował się naszym psem. Okazało się, że bardzo się zaprzyjaźnili.
-Misiek, chodź musimy już iść- usłyszałam głos Andrzeja
Już po chwili zajmowaliśmy miejsca w samolocie. Operacja- Sylwester w Monachium rozpoczęta.
-Zdajesz sobie sprawę z tego, że w Monachium dostaniesz ode mnie prezent na Święta, bo w Polsce nie chciałaś niczego przyjąć- oznajmił chłopak
-Już mówiłam, że chcę po prostu, żebyś był przy mnie, żadnej 24 godzinnej uwagi, prezentów, chcę tylko rano się obudzić i mieć pewność, że mogę zadzwonić i usłyszeć Twój cudowny głos, że choćby co się działo, zawsze będę dla Ciebie najważniejsza, to o wiele lepsze niż jakiś naszyjnik- uśmiechnęłam się
-No dobrze- powiedział, całując mnie w skroń. Oparłam się o jego ramię i zasnęłam. Obudziłam się dopiero kiedy lądowaliśmy. Monachium witaj!
-Chodź, Robert już na pewno na nas czeka- powiedział Wronka
Nie pomylił się, piłkarz stał już oparty o swój samochód. Przywitał się z Wronką, mnie już znał, no może rozmawialiśmy tylko na skype to już coś.
-Kto już jest?- spytał mój chłopak
-Peszko , a Szczęsny z dziewczyną będą jutro- powiedział piłkarz
-To Wojtek jeszcze jest z tą Sandrą?- zdziwił się Wrona.
ZARAZ, ZARAZ, WOJTEK SZCZĘSNY? SANDRA!?
***
Zapowiada się dość ciekawy sylwester. Towarzystwo idealne, miejsce też.
-Sławek jest z dziećmi?- spytałem Roberta
-Jasne, zobaczysz Marcela, nie wiem po kim on taki fajny jest- rozmyślił się Robert
-A właśnie, kiedy doczekamy się gromadki Wronek?- zaśmiał się Lewandowski
-Jesteśmy ze sobą 4 miesiące, spokojnie- odpowiedziałem
-A ty Michalina?- zapytał Robert
-Wronka, będziesz musiał sobie na dzieci jeszcze poczekać- uśmiechnęła się
-Czemu?- zdziwiłem się
-No, bo co mi po tym, będę nosić je w sobie 9 miesięcy, rodzić w bólach nie wiadomo ile godzin, nie spać po nocach, a ono i tak okaże się podobne do tatusia- zachichotała
-Ja już Cię przekonam!- razem z Robertem wybuchliśmy śmiechem
Już po chwili znajdowaliśmy się pod dość wielkim domem piłkarza. W progu zostaliśmy Ankę, wspaniała kobieta, ale nie wspanialsza niż Strzałkowska, to było jasne. Przywitała nas swoim energicznym uśmiechem. Przywitaliśmy się ze wszystkimi, Michalina się przedstawiła i zauważyłem coś, co mnie bardzo cieszyło- dziewczyny znalazły wspólny język.
-My bierzemy Wiki i idziemy na małe zakupy, zostawiam Wam Marcela, poradzicie sobie?- zachichotała Anka, żona Sławka
-Endrju!- gdy usłyszeli te słowa wszyscy spojrzeli na mnie, dziecko, że ja!?
-Zaraz, co!?- spytałem
-Przebieranie pieluchy, pilnowanie!? Aż na takim niskim poziomie jesteście?- drwiła z nas Michalina
-Nie, no poradzimy sobie!- odezwał się radośnie Peszko
-A gdzie mały?- spytałem
-Na górze- odpowiedział piłkarz Bayernu, więc poszedłem na górę, zobaczyć małego, okazało się, że to samo miała zrobić Michalina. Stała nad łóżeczkiem małego, chyba już nie spał.
-Eeegg!- krzyczał mały
-Tak, tak! Już Cię biorę na rączki, tak!- powiedziała i wzięła Marcela na ręce.
-Idealna mama- uśmiechnąłem się, opierając się o front drzwi.
-Śledzisz mnie?- zachichotała
-Oczywiście! Słodki, co nie?- powiedziałem
-Bardzo!- powiedziała podchodząc do mnie z małym
-Nie idziesz z dziewczynami?- spytałem
-Szykują się- odpowiedziała, wzięliśmy małego i poszliśmy na dół do chłopaków. Okazało się, że są już tam dziewczyny.
-Idealna rodzinka! Michalina, możemy iść, teraz mam pewność,że sobie poradzą- powiedziała Lewandowska. I już po chwili dziewczyn nie było.
-Stary, nie żeby coś, ale kojarzę Michalinę, nie wiem skąd, ale ją kojarzę- powiedział Lewy
-Może widziałeś ją gdzieś z Winiarskim, przyjaźnią się od małego- uśmiechnąłem się
-Misia jest z Warszawy?- spytał
-No tak- odpowiedziałem
-Ma 23 lata?- po raz kolejny spytał
-Tak- po co on zadawał te pytania
-Wszystko wiadome, nie chcę Cię okłamać, ale Andrzej, ona była chyba kiedyś z Wojtkiem- powiedział, a mnie zamurowało...
__________________________________________________________________
Prosiłam Was, abyście przeczytały notatkę pod tym rozdziałem, otóż...
myślę nad zawieszeniem bloga, nie chodzi już o komentarze, bo ich mało nie ma,
ale nie mam totalnie tutaj weny i piszę tragiczne rozdziały.
Miałam pomysł na tego bloga, ale zniknął jakoś. Może napiszę jeszcze jeden rozdział
i zawieszam, przepraszam. A co do tego rozdziału, Szczęsny pamiętacie?
Chłopak Michaliny z młodości, zranił ją i to bardzo. I co teraz? Skoro razem
spędzą Sylwestra?
Nie, nie, nie! Proszę, błagam Cię na kolanach! Proszę, nie zawieszaj tego bloga.... Twe rozdziały nie są tragiczne. Tylko się tak może wydawać. Też tak mam...
OdpowiedzUsuńPozdrawiam, i proszę, nie zawieszaj.
Dzięki takim komentarzom mam ochotę pisać dalej ♥
UsuńI chyba tak będzie ;)
No nieee :"C Ja Ci nie pozwalam zawiesić tego bloga noo :C
OdpowiedzUsuńAndrzej jest jak zawsze uroczy <3
Scena Miśka, Wrona i mały Marcel przecudna <3
A niech Szczęsny coś wymyśli to już ja mu pokażę xD
Czekam na nexta i pozdrawiam :***
Świetnie piszesz...nie zawieszaj bloga błagam!!! Chcę poznać ich dalsze losy...jak zareaguje Miśka na to że Wronka wie o Jej byłym. ..
OdpowiedzUsuńJuż tego rozdziału nie mogłam się doczekać a jego zawieszenia nie przeżyję PROSZĘ PISZ DALEJ ;*
Pozdrawiam ;*
Nawet nie próbuj zawieszać! Co ty sobie myślisz że zawiesisz i pozbawisz nas wszystkie tej przyjemności czytania Twojego bloga!? O nie ja na to nie pozwolę!
OdpowiedzUsuńUwielbiam czytać to co tworzysz! Masz Dżeju wielki talent i proszę Cię pisz dalej! <3
Rozdział jak zwykle super! ;) Cud miód malina <33
Czekam na nexta ! ;D
Buziaki;*
O nie ja nie pozwalam ci zawiesić! :)
OdpowiedzUsuńBredzisz wiesz! :D rozdziały są przepiękne! <3
Kocham bardzo tego bloga no XD
A rozdział cudowny! <3
Mam nadzieję, że Szczęsny nic nie namiesza
Czekam z niecierpliwością na kolejny
Buziaki ;**