środa, 22 października 2014

6 ♥

Nie powiem, ale "oryginalny podryw" Wronki trochę mnie rozbawił. Na szczęście żartował, żartował tak? Jeśli to było na serio, nie wiem jakbym na zareagowała. Odpowiedziałam.

Hahahah, Wronka! Nie wczuwaj się tak! No, ale dobrze posłucham się Ciebie i idę spać, branoc! :* 

Każde miasto, ma w sobie to coś, czym różni się od innych miast i nie mam na myśli nazwy. I takim moim miejscem jest Bełchatów. No i Warszawa. Czasem krążę między tymi dwoma miastami, 149 km nie robi dla mnie różnicy. Zawitałam w moim kochanym domu. Niby kochany, ale jakoś tutaj pusto. Takie uczucie miewam od pewnego czasu. Tak samo jak krążą wokół mnie jakieś myśli. Że czasami chciałabym mieć życie jak z jakiegoś filmu, piękna fryzura, brak potrzeb fizjologicznych, a kiedy będę w totalnym dołku, facet pobiegnie za mną, wyzna i uczucie i będziemy żyć długo i szczęśliwie. Że mam już swoje naście lat, a moje towarzyskie życie zapewnia mnie, że zostanę starą panną z załogą kotów. No, ale przecież jeszcze tak nie dawno było tak pięknie, wierzyłam, że kilometry się nie liczą, że najważniejsze jest uczucie, którym darzą siebie dwie osoby. Kiedyś myślałam, że tylko śmierć może rozdzielić prawdziwą miłość. Mojego idealnego mężczyznę poznałam przypadkiem, ale wszystko zepsuły kilometry. 

Miałam nie całe 14 lat, on 15. Chodziłam do jednego, warszawskiego gimnazjum z jego bratem. Był to początek roku, z Jankiem już od początku dogadywaliśmy się świetnie. Kiedyś poszłam wspólnie z nim do gimnazjum sportu, gdziee uczęszczał jego brat, Wojtek. Kiedy zobaczyłam chłopaka, poczułam, że to właśnie ten. Miłość od pierwszego wejrzenia? Przez całą drogę powrotną myślałam o przystojnym chłopaku. Po tygodniu, wracałam sama ze szkoły, Janek był chory.
-Michalina!- zawołał ktoś za mną
Odwróciłam się i zobaczyłam, że to Wojtek. Wołał mnie, właśnie mnie! Uśmiechnęłam się i podeszłam do chłopaka.   
-Może miałabyś ochotę wybrać się ze starszym z grona Szczęsnych na kawę?- spytał
-Nie piję kawy, ale sok będzie idealny!- zaśmiałam się
Udaliśmy się do kawiarni niedaleko mojej szkoły. I właśnie to było nasze pierwsze spotkanie i na pierwszym się nie skończyło. Później zaczęliśmy się ze sobą spotykać codziennie, aż w końcu zostaliśmy parą. Był idealny. Nigdy nie wierzyłam w miłość od pierwszego wejrzenia, a jednak. Byliśmy ze sobą już ponad pół roku. Kariera Wojtka rozwijała się diametralnie. Pewnego dnia powiedział mi, że dostał ofertę od Arsenalu, byłam z niego cholernie dumna. W wieku 16 lat dostał ofertę od jednego z najlepszych klubów w Europie. Podpisał kontakt jak najszybciej, cieszyłam się jego szczęściem. Jednak, nie wiedziałam co się z tym wiąże, nie zdawałam sobie z tego sprawy. Już 2 miesiące później żegnałam ze łzami oczach Wojtka na lotnisku. Właśnie dziś wylatywał do Londynu. Ja, 15 latka nie miałam nawet możliwości żeby z nim jechać. Nawet moi rodzice, którzy wiedzieli jak kocham bramkarza nie pozwolili mi na wyjazd. Pierwsze miesiące to była katorga. Uzależniłam się od Szczęsnego tak bardzo, że dzień bez niego był czymś strasznym, co dopiero kilka miesięcy, co dopiero kilka lat... nie dopuszczałam do siebie tej myśli. Codzienne rozmowy na skype podtrzymywały mnie na duchu. Na wizytę Wojtka nie musiałam długo czekać. Myślałam, że ten dzień będzie cudowny. Myliłam się. Piłkarz był jakiś nie swój. Wybraliśmy na spacer. I właśnie tam wydarzyło się coś, co nigdy nie chciałabym wspominać. 
-Michalina, zobacz co się dzieje. Nie dajesz rady. Nie mogłem odpuścić takiej oferty, zrozum to, dobrze? Misia, będzie lepiej jak się rozstaniemy- powiedział
W moich oczach natychmiast pojawiły się łzy. Biegłam przed siebie. Usłyszałam tylko "Jesteś cudowną osobą, proszę nie płacz".
Czułam się fatalnie. Zapadłam w depresję. I od tamtego czasu nie mam chłopaka. Jednak najgorsze w tym wszystkim było to, że kilka miesięcy po naszym rozstaniu dowiedziałam się, że Wojtek ma kogoś, pokazują się nawet publicznie. To był cios poniżej pasa. Postanowiłam wziąć się w garść. Zadzwoniłam do niego, kiedy usłyszałam "halo", powiedziałam.
-Wojtek, widzę jak na nią patrzysz, wiem, bo kiedyś patrzyłeś tak na mnie. Mieliśmy przetrwać wszystko, pamiętasz? Ja próbowałam, ale ty poddałeś się. Rozumiem. Ale wiesz, te "Kocham Cię", kiedyś mówione do mnie mówisz to jej, to trochę boli. Wiesz!?- powiedziałam i rozłączyłam się. 

Wzięłam się w garść, skończyłam studia, znalazłam dobrze opłacalną pracę i zaczęłam wszystko od nowa. Wojtek nie odzywał się już. I dobrze. O moim byłym chłopaku wiedzą tylko rodzice, Marysia i Michał.
   
                                                *****************************


Na całe szczęście Michalina ujęła mój "podryw" jako żart. Dzisiaj mamy dzień, w którym na pewno nie ucieknę przed Krzyśkiem i jego kamerą. Pytanie- czy czasem mam go dość? 
To pytanie mogłoby być podzielone na dwa: "Czy czasami mam dość Igły? " i "Czy czasami mam dosyć Igły chodzącego wszędzie z kamerą?". Więc oczywiście, że czasami mam dosyć Igły chodzącego wszędzie z kamerą, aczkolwiek ostatnio chyba trochę się uspokoił albo kręci nas z ukrycia i nie widać tego, że kręci. Ja z racji tego, że ja też robię dużo zdjęć i jakieś tam krótkie filmiki kręcę, nie mogę mieć do niego pretensji, bo też nie chciałbym, żeby te pretensje mieli inni gracze do mnie... Więc, niech sobie tak kręci, myślę, że to jest pozytywne i fajne, że pokazuje nas od środka. Krzyśka czasami mam dosyć, ale chyba każdy ma czasami dosyć po tym, jak się siedzi cztery miesiące praktycznie 24 godziny na dobę w tych samych miejscach i cały czas spędza się razem na treningach i poza nimi. Nie mam czasu zadzwonić nawet do Miśki, nie wiem do końca jak się czuje po wczorajszym meczu, jednak sms nie powiedzą nam wszystkiego. Po godzinie znajdujemy się już na hali. A Kłos, jak to pan Kłos, lepiej niech on wywiadu nie udziela.
-Niektórzy uważają, że grasz w kadrze, dlatego, że selekcjonerem jest twój były klubowy kolega, jak to jest?- spytał dziennikarz
-Tak, tak idziemy do trenera i mówimy: Stefan, albo gramy, albo wyjeżdżamy i przestajemy być kolegami!- śmieje się Karol
-A i niech odda nam czapkę, która mu daliśmy!- dodaje
Nie, żeby coś, ale w zamykaniu wścibskich dziennikarzy mistrzem jest Karollo. No i przez niego dziennikarz sobie poszedł. 
Po chwili przysiedli się do nas praktycznie wszyscy, łącznie z kamerą Igły, brr! 
-Andrzejkuuu, opowiedz nam jakiś suchar- powiedział do mnie Krzysiek
W zanadrzu mieliśmy suchar wymyślony wspólnie z Karolem. 
-Co mówi Mariusz Wlazły do swojego syna, gdy jest wkurzony?- pytam
Wszyscy siedzą cicho! Aż dziwnie jakoś. A my mamy teraz spokój od Ignaczaka na cały wieczór, bo ten będzie siedział w pokoju i szukał odpowiedniego suchara.
-MILCZAREK!- mówimy z Karolem machając swoimi głowami.
-Hahhahahahahahaha, jak sucho!- krzyknął Wlazły zanosząc się śmiechem
-Ja pierdo*e ty tego nie nagrywasz?- spojrzał Wlazły na Krzyśka
Teraz to my zanosiliśmy się śmiechem.
-Ej, patrzcie, dziennikarka! Kto idzie ze mną?- spytałem
-Się pytasz- powiedział Kłos i już po chwili czekaliśmy na pytanie od pani dziennikarz

-Co sądzą panowie o zakodowanych MŚ?- spytała
-Ja do tego podszedłem neutralnie, bo mam dekoder z Cyfrowego Polsatu- powiedział Kłos
-Do widzenia!- odpowiedziałem i odeszliśmy od "dziennikarki"

Chłopaki nazwali nas mistrzami, należy się! Skromność pierwsza klasa! Pogadaliśmy chwilę jeszcze z trenerem i poszliśmy do szatni, gdzie mieliśmy torby, na telefonie zobaczyłem 3 nieodczytane wiadomości.


_______________________________________________
O boże! Co to jest, przepraszam!
Pierwsza część dołująca, a chłopaki beka?! 
Co to? xD
Będzie lepiej... kiedyś ;D
Wszystkie wypowiedzi chłopaków, wywiady są prawdziwe, np:
Niektórzy uważają, że grasz w kadrze, dlatego, że selekcjonerem jest twój były klubowy kolega, jak to jest?- spytał dziennikarz
-Tak, tak idziemy do trenera i mówimy: Stefan, albo gramy, albo wyjeżdżamy i przestajemy być kolegami!- śmieje się Karol
-A i niech odda nam czapkę, która mu daliśmy!- dodaje
Zrobiłam sobie powtórkę wywiadów, dość szybko dodałam rozdział, dziwne ;o
Tymczasem kibicujemy Legii, a o 20:45 Liga Mistrzów i Bvb ♥
PS. MILCZAREK-  MILCZ (AREK)! Kumacie? :D Syn Mariusza to Arek; to też suchar Endrju :D

wtorek, 14 października 2014

5 ♥

-Związek z Kubą, on był na początku taki cudowny, romantyczne wyjazdy, drogie kolacje, później było troszkę gorzej, zaczęliśmy się kłócić, ale myślałam, że to przejściowe, a później kiedy zrobiłam, powiedziałam coś po swojemu, on zaczął mnie bić. Na początku były to ciosy prosto w policzek, później zaczęła się tragedia, zaczął mnie torturować. Ale... bałam się komuś o tym mówić. On powiedział, że już nigdy się od niego nie uwolnię, a jeśli spróbuje to zrobić, pożałuje tego. On jest nieprzewidywalny... Miśka, ja się go boję...- płakała Michalina
-Jeju, Marysia! Dobrze wiesz, że mogłaś mi o tym powiedzieć o wiele szybciej! Jesteś moją siostrą, nie chcę innej niż ty! Zawsze będę Cię wspierać, pojedziemy do jego domu, weźmiesz swoje rzeczy i zamieszkasz u mnie, później coś pomyślimy!- odpowiadam
-On mi na to nie pozwoli...- chlipała
-Siostry Strzałkowskie to rozwiążą, o to się nie martw, no chodź, przytul się!- mówię 
-Kocham Cię mała- mówi
-Ja Ciebie też!-
I pomyśleć, że Marysia jest zdolna do tego, że trzymała to wszystko w sobie. Tak cieszyła ten swój ryjek kiedy spędzałyśmy czas z chłopakami. Może wtedy zapomniała, choć na chwilę... Na szczęście babcia nie słyszała naszej kłótni i na razie o niczym nie wie. I chyba na razie się nie dowie.  Kolejnym punktem dnia jest spakowanie się, a jutro wyjechanie ze Spały i pojechanie do obcego już dla Maryśki domu, po wszystkie jej rzeczy. Mam nadzieję, że wszystko się u niej ułoży. Miała już tak zaplanowaną przyszłość, z nim, z kimś kto nie powinien nazwać się choćby mężczyzną. Ona tego nie wiedziała, ale Marysia nadal czuła pewne uczucie do jednej osoby. Ale wiedziała o tym tylko Maria Strzałkowska.
Po kilku dniach odwiedziłyśmy dom Jakuba, niestety, ale go tam zastałyśmy. Weszliśmy do domu, a w salonie z laptopem siedział słynny damski bokser.
-Hej kochanie- powiedział, on ma sumienie?
-Z nami koniec, nie mogę dać się tak poniżać!- krzyknęła Marysia
-Słucham, kochanie co ty mówisz?- spytał, jezu tragedia.
-Nie udawaj! O wszystkim wiem! Jesteś nikim, rozumiesz nikim! Chyba Marysia była ślepa, przecież skurwysyństwo to ty masz wypisane na mordzie!- krzyknęłam
-Oj! Wygadałaś się siostrze? Jaka niezdara! Wiesz co, to chyba dobrze! Znalazłem o wiele lepszą od Ciebie, bierz te swoje rzeczy, mało mnie to już wszystko obchodzi!- oo, właśnie taki jest słynny Kuba Malinowski
Maryśka szybko spakowała swoje rzeczy, czuła się fatalnie, widziałam to.  Mam nadzieję, że mecz otwarcia MŚ w Warszawie poprawi jej humor.

                                      
Warszawa, stadion narodowy, 62 tysiące ludzi kochających siatkówkę. Wspaniały dzień dla każdego kibica tego sportu. Mecz otwarcia Mistrzostw Świata w Polsce, w kraju najlepszych kibiców na globie. Tłumy ludzi skandujących "Polska!", jest coś piękniejszego? Stresowałam się i to bardzo. Ubrana w koszulkę z numerem 8, tak sprawka Wrony, za to Marysia, która czuła się co raz lepiej ubrała koszulkę... Winiarskiego?! Tak, a to właśnie moja sprawka. Kocioł, kocioł Serbowie nie mają szans na jakiekolwiek słowo. Prezentacja zawodników. Jako pierwszy Cichy Pit. Co oni teraz muszą czuć. Moje ciało odmawiało by posłuszeństwa. No, ale chyba właśnie po to były te hektolitry potu, tysiące kilometrów, te bóle. Przyszłość należy do tych, którzy wierzą w piękno swoich marzeń. Przecież po to właśnie  to jest, robisz te wszystkie rzeczy dla takiej jednej chwili i jesteś z siebie ogromnie dumny, tak jak ja jestem dumna z nich teraz. Później swoją chwilę ma Misiek. Później Kłos, Wrona, ten który jeszcze tak nie dawno mnie pocałował. Wspólnie z Maryśką towarzyszy nam Dagmara i Oliwier- mała rodzinka Michała. Dzień byłby wspaniały, gdyby nie to, że Dagmara siedzi cały czas na telefonie, a gdy pytamy się z kim tak pisze, odpowiada, że nic ważnego. Coś mi tu śmierdzi. Zaczynamy mecz. Chłopaki przejęli inicjatywę. No i pierwszy set wygrany przez nas. Zaczynamy drugi set, zagrywka Winiarskiego.
-Michalina, ja muszę iść do łazienki- mówi Dagmara, a jednak.
-Jasne idź, ja się zajmę Olim- odpowiadam
  


                                                    *********************
Mecz otwarcia wygrany przez nas gładko 3:0. Lepiej być nie może. Czuję się świetnie. Nie grałem, ale miałem zaszczyt kibicować wspólnie z tym wspaniałym tłumem. My siatkarze, nie zdajemy sobie chyba sprawy jacy cudowni ludzie nas otaczają. Po zdobyciu ostatniego punktu wybiegamy z Igłą na trybuny. A za nami nasza cudowna fotograf pani Maja, której chłopaki ostatnio zanieśli do pokoju "drugi obiad"- flądrę w sosie śmietanowym. Wygrali dzień. Przytulamy się z chłopaki i cieszymy jak idioci. Zapomniałem o jednym- Miśka. Szukasz jej wzrokiem i znalazłeś ją, sektor B.  Podbiegam do niej i mocno ją przytulam. Coś mi tu nie pasuje, cieszy się, ale w jej oczach widzę coś, martwi się, może nadal sprawą Maryśki? 
-Co jest?- pytam
-Czekam na Ciebie przed wejściem, wszystko Ci powiem- odpowiada
-Zaraz będę.- mówię i zbliżam się do "tajnego przejścia" tylko dla reprezentacji
Po chwili widzę siedzącą na ławce Michalinę. Stuka coś na klawiaturze telefonu.
-Misiaaaa- przeciągam
-Siadaj- klepie mi miejsce obok siebie
-Wiem, że to głupie, ale martwię się o Michała. Dagmara dzisiaj na meczu siedziała cały czas na telefonie i z kimś pisała, spytałam się o co chodzi, powiedziała, że nic ważnego, co chwilę chodziła do toalety. Zastanawiam się czasem, czy ona nie ma kogoś. Winiar był przecież rok w Rosji- powiedziała
-To nie jest głupie, też z chłopakami się zastanawialiśmy, kiedyś rozmawiali przez telefon co wieczór, teraz w ogóle. Nie możemy się tak w to wtryniać, no ale jednak coś jest, chodź- rozkładam swoje ramiona, w których wylądowała zaraz Miśka
-Nie martwmy się na zapas- mówi
-Święte słowa- odpowiadam
Odprowadzam Michalinę do hotelu, a sam wracam na halę, gdzie chłopaki przeprowadzają jeszcze wywiady. Dopada mnie dziennikarz.
-Panie Andrzeju, dlaczego wyszedł pan od razu po meczu na zewnątrz? Źle się pan czuje, że pan nie zagrał?- człowiek chyba nie wie co mówi
-Hhahahahah, dobre! Jesteśmy jedną drużyną tak? A dlaczego wyszedłem od razu z hali? Sprawy prywatne. I naprawdę, mówię to dla waszego dobra, jeśli będziecie zadawali takie pytania, daleko nie zajdziecie, dziękuje!- odpowiadam, a dziennikarz się zamknął
-Dobra robota Wrona!- podszedł do mnie Kłos
-Byłeś z Michaliną?- dodaje
-Tak, martwi się sprawą Michała- odpowiadam
Po 30 minutach jesteśmy już w autobusie, przed nami droga do Katowic. Piszę wiadomość do Michaliny.

Nie martw się już. Wszystko się wyjaśni. A teraz dobranoc. Widzimy się na finale. 
                                     Wronka :D

Chętnie bym się przespał, ale mały krasnolud biegający z kamerą mi na to nie pozwala. Trzeba znaleźć sobie lepsze zajęcie. Na szczęście po chwili odpisała dziewczyna, więc nie będę się nudził.

Dobrze, nie będę się już martwiła. No, ale dobrze wiesz jakie dobrze kontakty mam z Miśkiem i nie chcę, żeby coś się stało, szczególnie teraz. Nie bądź pewny, że do finału dojdziecie! Lamusy ♥
                                    Miśka.

Humor się poprawił. Jutro będzie idealnie. Mamy motywację! Finał musi być nasz, zrobimy  zrobię to dla Miśki. Co raz bardziej nie wierzę w to co mówię.

Rozumiem. No, jak to naszą wspaniałą grą mielibyśmy tego nie zrobić? Oj, Strzałkowska! Głupoty gadasz, dobranoc! Spać!
                                     Wronka :D

Ale ja nie chcę :P 
                                    Miśka.

Tak, tak. Jak też chcę. A wystarczy tylko chcieć, a chcieć to móc, a ja chcę Ciebie mogę?
                                  Wronka :D

Chyba to co napisałem nie było na miejscu. Miśka już nie odpisała. Zachowałem się trochę jak gówniarz. I co ona sobie teraz pomyśli? Wszystko muszę zrypać.





__________________________________________________________________

Przepraszam, przepraszam! Nie dość, że czekałyście tyle czasu to jeszcze na takie coś, miało się dziać, zaczyna... chyba ;) Domyślacie się? ♥ Chcecie muzykę na blogu? Czekam na jakieś podpowiedzi ♥ Tymczasem zapraszam na historię Marco Reusa i Erica Durma ;3
http://miloscodmienna.blogspot.com/