czwartek, 18 czerwca 2015

25.

"Po czym poznać prawdziwą kobietę? Przede wszystkim trzeba się o nią starać. Prawdziwej kobiety nie ma się na wyciągniecie ręki"
Już od ponad tygodnia pomieszkuje u Maryśki i Michała. Kilka razy próbował dostać się tutaj Wrona, ale nie jestem gotowa na wybaczenie mu i nie wiem czy będę. Nie potrafiłabym spojrzeć mu w oczy, co dziwne, to przecież on powinien obawiać się tego spotkania. Postanowiłam, że na okres moich zajęć w Londynie zostanę tam i nie będę wracać do Polski. A co później? Szczerze mówiąc nie wiem. Dzisiaj wspólnie z moją siostrą idę do ginekologa. To właśnie dzisiaj dowie się, czy rzeczywiście jest w ciąży. Po zachowaniu Winiarskiego gołym okiem widać, że bardzo by chciał takiego małego potomka. Całkiem odmienne było zdanie naszych rodziców: Michał ma już jednego syna, w dodatku jest rozwiedzony, a teraz miałby mieć dziecko z ich córką po nawet nie roku związku, nie mając nawet zaręczyn za sobą. No, ale chyba najważniejsze jest dobro swojego dziecka, a nie to co będą mówić inni. Po raz pierwszy od tych nieszczęsnych dwóch tygodni wyjdę z domu. Biorąc auto Michała udałyśmy się do jednej z łódzkiej klinik. Po jakieś godzinie byłyśmy na miejscu. Wychodząc z auta, starsza Strzałkowska zaproponowała mi, żebym również zrobiła sobie badania. Pomyślałam, że to nawet dobry pomysł, w Londynie na sto procent nie będę miała na to czasu ani chęci. Rozdzieliłyśmy się, wcześniej uprzedzając miejsce późniejszego spotkania. Z pewnej racji moje badania minęły trochę szybciej. Zapłaciłam lekarzowi, dzięki czemu wyniki mogłam poznać już po godzinie. Po jakiś trzydziestu minutach z gabinetu wyszła moja siostra. Postanowiłyśmy czas kiedy zostaną rozwikłane nasze badania przeznaczyć na małą kawę w tutejszej kafejce.
-Wrócisz do niego?- spytała Maryśka kiedy siedziałyśmy już na fotelach w kącie kawiarenki.
-Sama chciałabym to wiedzieć, może po Londynie coś mi zaświta, bo teraz nie umiałabym do niego tak po prostu powrócić- odpowiedziałam czując wielką gulę w gardle. Dlaczego kiedy tylko myślałam o nim chciało mi się płakać? Późniejsze chwilę spędziłyśmy raczej w ciszy. Moja siostra nie chciała już mnie o nic pytać, bo wiedziała, że i tak nic nie odpowiem. Po odmierzonych równo dwóch godzinach znalazłyśmy się na korytarzu kliniki. Usłyszałyśmy nasze nazwisko wołane przez jednego z lekarzy. Weszłyśmy do pomieszczenia.
-Pani Strzałkowska gratuluję, ciąża rozwija się prawidłowo, za więcej niż 8 miesięcy ujrzy pani na świecie swoją pociechę- uśmiechnął się mężczyzna podając w naszą stronę kartę. Cholernie cieszyłam się z ciąży Maryśki.
-Michalina, ale to Twoja karta badań- powiedziała kobieta, a ja zamarłam.
-Dokładnie, u pani Marysi był zwykły wirus- powiedział, a ja ze łzami w oczach wybiegłam z pokoju. Kurwa, właśnie teraz? Osunęłam się na ścianę i rozpłakałam się. Tak rozpłakałam, ja. Bezsilność zaczęła mnie powoli pożerać, nie umiem nawet nazwać tego co aktualnie czułam. Jak to możliwe? Ostatnio czułam się całkiem normalnie. No, może oprócz zawrotów głowy, ale myślałam, że spowodowały to moje aktualne problemy. Ale czemu winne jest te małe stworzenie? Naszej głupocie? Głupocie siatkarza? Przecież ja miałam prawo tego nie wytrzymać, w końcu zdradził mnie, a sposób w jakim się o tej zdradzie dowiedziałam pozbawił mnie sił doszczętnie. Wiem jedno. Urodzę i wychowam to dziecko jak najlepiej potrafię.


*****************************************
Z głową pełną myśli mijałem ulice zatłoczonej Warszawy. To już ponad tydzień. Ponad siedem dni od wydarzenia, które zmieniło mnie kompletnie. Z wesołego gościa stałem się strasznie zamknięty w sobie. Najchętniej nie pojechałbym na zgrupowanie kadry, ale wiem, że Antiga na mnie liczy. I nie mogę upaść kompletnie. Muszę się pozbierać i odzyskać Michalinę. Innego rozwiązania nie widzę. Zajeżdżając pod dom zobaczyłem bawiącego się na podwórku Kacpra. Może ten malec poprawi mi humor. Zauważyłem zdziwione, ale za razem pełne radości uśmiechy moich rodziców. No tak. Zawsze, ale to zawsze zapowiadałem swoją wizytę, a teraz? Ze sztucznym uśmiechem usiadłem na ogrodowym krześle. Marta spojrzała na mnie znacząco. Czyli coś wyczuła. Mimiką twarzy wskazała na górę, mój stary, kochany pokój. W jednym momencie wstaliśmy i udaliśmy się w zamierzony kierunek. Zaczyna się.
-Młody co jest?- spytała, a ja popatrzyłem na nią z udawanym zdziwieniem. Może mi się uda?
-No nic, a co miałoby by się stać?- spytałem, zauważyłem, że moja siostra zaczęła rozglądać się po pokoju. Jakby czegoś szukała.
-Zaraz, zaraz, a gdzie masz Michalinę?- zamarłem. Nie ma jej ze mną, rozstaliśmy się, zerwała ze mną, bo zdradziłem ją jak ostatni idiota? Po raz kolejny czułem się jak ostatni idiota. I zapewne to nie ostatni raz.
-To koniec, zdradziłem ją- powiedziałem ostatkiem sił. Łzy pojawiły się w moich oczach, może drugi raz w życiu?
-Że co zrobiłeś?- głęboko westchnęła- Wiesz co? Najchętniej powyrywałabym ci teraz nogi z dupy! Znalazłeś cudowną dziewczynę, miłość, za która na stówę tęsknisz, a dlaczego?- zdenerwowała się, widziałem to, zresztą, ja sam byłem na siebie zdenerwowany- Nie wystarczała Ci, nie dość, że przez to samo straciłeś Sylwię, to bym Ci wybaczyła, nie lubiłam jej od początku, ale do cholery! Michalinę? Takiej dziewczyny to ze świecą szukać!- miała całkowitą rację.
-Zdradziłem ją z Klaudią, po pijaku, taak znowu, chciała się na mnie zemścić, a ja jak ostatni kretyn się dałem, tak po prostu- rzuciłem jedną z poduszek, która wcześniej leżała na moim łóżku. Po chwili poczułem jak Marta mnie przytula.
-Pomogę Ci, nie martw się- uśmiechnęła się, próbując mnie pocieszyć. Mam cudowną siostrę. A niedługo mogę odzyskać najcudowniejszą narzeczoną świata.


________________________________________________________
Nie zabijajcie, proooooszę!
Jeszcze kilka rozdziałów i koniec ;(
Ale nie martwcie się, zaraz wakacje, będą rozdziały częściej :D
Jak średnie? 
Naivy
xoxo.