Szczerze
uśmiechnęłam się do Davida wychodząc z kościoła. Mój przyjaciel odpowiedział
tym samym i przygarnął mnie do siebie swoim silnym, wytatuowanym ramieniem.
Jak nakazuje moja wiara dzisiaj chrzest święty
przyjęła moja córka, nasza córka- moja i Andrzeja. Goście, to głównie moja rodzina, oczywiście
zalicza się do nich David, którego traktuję jak brata, został on ojcem
chrzestnym Ali. Praktycznie tylko moi bliscy wiedzą, że ojcem jest siatkarz.
Wydarzenie odbyło się w Łodzi, czyli tak niewiele od Bełchatowa. Mała ma już
cztery miesiące. Mamy ciepły i słoneczny kwiecień bynajmniej w Polsce, bo w
Anglii prawie codziennie wita nas deszcz
-Michalina,
my weźmiemy rodziców, jedźcie razem z Davidem, zaparkujemy pod restauracją-
powiedziała Maryśka, otwierając samochód i pomagając zapiąć pasy Oliwerowi.
-No ok,
jakbyście byli pierwsi to zaczekajcie na nas-uśmiechnęłam się i wsiadłam do
czarnego volvo Davida. Samochód ładnie kontrastował się z moją beżową sukienką.
-Dobra-siostra
puściła mi oczko i wsiadła do samochodu swojego UWAGA OD LIPCA TAMTEGO ROKU
NARZECZONEGO.
Michał
podrzucił mi wtedy Oliego a sam zabrał moją siostrę nad morze. Tam, jak na
prawdziwego romantyka przystało oświadczył jej się na plaży przy zachodzie
słońca. Ta biedna ze wzruszenia płakała
jeszcze przez następne pół godziny. Kto powie mi, że pierwsze zauroczenie i
miłość nie powraca za każdym razem? Byłam cholernie wdzięczna dziewczynie, bo
praktycznie to ona zorganizowała to wszystko, mi pozostały tylko sprawy
kościelne. Restauracja, mimo, że było to
tylko małe przyjęcie naprawdę mile mnie zaskoczyła. Jedyne, co szczerze
działało mi na nerwy? Własne, starsze ciocie, które co krok przypominały mi, że
dziecko musi mieć ojca, że to wstyd dla rodziny. Raniło mnie to, cholernie. Mówiłam
już, że tęsknie za nim okropnie, że nadal pamiętam każdy jego dotyk, zapach
włosów, potu, wilgotności i to wszystko przybywa tak z siebie, znikąd nawet w
środku dnia. W inżynierii nazywa się to chyba plastyczną materiału, a w moim
życiu? Chyba wielką tęsknotą. Zaraz, zaraz znałam tą restaurację. A raczej
budynek naprzeciwko niej. Dom Włodarczyka. No tak mogłam się spodziewać.
Najlepsza i jedna z nielicznych „knajp” w Bełchatowie. Wyciągnęłam małą z nosidełka i włożyłam ja do
wózka. Z moich własnych spostrzeżeń nawet dobrze spisywałam się w roli matki.
Weszliśmy do środka, gdzie Ala od razu została obdarowana najróżniejszymi
prezentami i pamiątkami. Po pewnym
czasie o dziwo nieśmiała całe życie starsza Strzałkowska postanowiła zabrać
głos, razem z Michałem spojrzeli w moją i Davida stronę. Co jest?
-Reszta
rodziny już pewnie się domyśliła o co nam chodzi- Michał uśmiechnął się
szelmowsko a wszyscy, oprócz mnie zgodnie pokiwali głowami.
-Nie chcemy
już dłużej z tym czekać, planujemy to wszystko już od świąt ale przez
stres z Twoją ciążą, potem porodem i
opieką nad małą nie chciałam mówić Ci tak wielkiej nowiny- Marysia uśmiechnęła
się przepraszająco w moją stronę.
-Pobieramy
się, już w lipcu- Michał objął moją siostrę w tali i pocałował w skroń.
-O
cholera-wymsknęło mi się- To cudownie!
-Mamy dla
Was zaproszenia- siostra podała mi oraz mojemu przyjacielowi kremowe koperty.
-Tak się
cieszę-pisnęłam i rzuciłam się nich.
-My też,
mamy nadzieję, że przylecicie. To niby za niecałe cztery miesiące bo 19 lipca
ale zarezerwujcie swój czas dla nas.
-Na sto
procent przylecimy- David również ich przytulił- Dziękuję za zaproszenie.
-Nie masz za
co, opiekując się moją siostrą tak zawzięcie chcesz czy nie dołączyłeś do
rodziny- Marysia przytuliła go kolejny raz.
-Po tym jak
moja rodzina się mnie wyrzekła, kiedy dowiedzieli się o mojej orientacji Twoje
słowa wiele dla mnie znaczą Marysiu, dziękuję- w oczach moje przyjaciela
widziałam ulgę oraz wdzięczność.
widziałam ulgę oraz wdzięczność.
-Czas na
deser-powiedziałam starając się opanować łzy wzruszenia.
-Uwielbiam
desery- Michał poklepał Dawida po ramieniu i usiadł do stołu a my zaraz za nim.
-W
przeciwieństwie do Ciebie, ja mogę je jeść- zachichotałam siadając.
-Zwracam
honor, nie wiem jaki sposobem schudłaś tak szybko, to na pewno wina tylko
ćwiczeń?- uśmiechnął się cwaniacko, czy on podejrzewa mnie o jakieś proszki?
-Ćwicz z
Anią Lewandowską proszę pana- odrzekłam dumnie.
Po dobrej
godzinie „imprezy” mała zaczęła robić się głodna. Biorąc ją na ręce i
zgarniając z torebki klucze do samochodu wyszłam na zewnątrz. Będąc przy aucie
usłyszałam szczekanie psa. Na twarzy Alicji pojawił się duży uśmiech.
Uwielbiała zwierzęta. Poczułam, że zbliża się on do nas. Popatrzyłam na niego.
Zamarłam. O w kurdelkenajswietszacosiedzieje, to przecież mój pies! Aleks, do
jasnej ciasnej, że co? Skoro jest on? Wrona, nie!
-Michalina?-
usłyszałam głos Wojtka- Co ty tutaj robisz?- uśmiechnął się, ale widziałam szok
na jego twarzy.
-Yyy …
Chrzczę dziecko- popatrzyłam na niego zdezorientowanym wzorkiem
-Czy to
dziecko, kogo Miśka, czy to dziecko Andrzeja.. Miśka?- zapytał patrząc to na
mnie, to na Alę. Już otwierałam usta, żeby coś powiedzieć, ale mała zaczęła
płakać. Pierwszy raz cieszyłam się z jej płaczu.
-Przepraszam Włodi, muszę iść- otworzyłam samochód, zgarnęłam
butelkę i szybkim krokiem wróciłam do budynku.
**************
Od stycznia,
od tego feralnego dnia kiedy zobaczyłem to cholerne zdjęcie wszystko idzie
jeszcze gorzej. Nie jadłem, przeklinałem,tęskniłem, liczyłem książki na półkach, piłem kawę, a co? Nie miałem nawet tej pieprzonej odwagi pogadać z Michaliną, nie
jadę na Puchar Świata, wszystko powoli się rozpada na małe, rypane kawałeczki. Tracąc ją straciłem wszystko. Straciłem siebie. I wszystko to moja wina, wiem
to. Dlaczego nie działam? Wiem, że ona kogoś ma. Jest szczęśliwą matką, ułożyła
sobie życie z nim- z Davidem. Dla mnie nie ma już chyba w tym wszystkim
miejsca. Na razie mogę czuć jej obecność jedynie przez puste szafki, jej
pierścionek zaręczynowy cały czas leżący w mojej szafce nocnej oraz Aleksa,
który częściej przesiadywał u Wojtka niż u mnie. Obecnie znowu jestem u
rodziców w Warszawie i wysłuchuje kazań od mojej siostry jak to ja jestem
głupi. I wiecie co? Ma rację, ma tą chorą rację. Seks z tą wywłoką, musiałem
być tak pojebany, musiałem. Ale dlaczego nie podniosłem tyłka wcześniej? Bo
jestem pieprzonym tchórzem. Nie mogę już słuchać jej głosu, jej śmiechu kiedy
zamieszczała filmiki na Instagramie ze mną w roli głównej. Uwielbiali nas
wszyscy. Usłyszałem, że mój telefon zaczął dzwonić. Włodarczyk?
-Stary, ona
wróciła!- krzyknął mi do telefonu Wojtek. Kto wrócił?
-Kto?-
zapytałem wstrzymując oddech.
-Michalina..-
nie zdążył nic dodać, bo mu przerwałem.
-Już jadę-
rozłączyłem się i krzycząc jedynie, że musze wracać wsiadłem do swojego auta i
ruszyłem w kierunku Bełchatowa.
Powoli
robiło się ciemno, byłem już prawie w Bełchatowie, gdy samochód zaczął wydawać
podejrzane dźwięki.
-Nie błagam,
nie teraz-jęknąłem zjeżdżając na pobocze i włączając światła awaryjne.
Że też
cholera jasna, ten złom musiał się zepsuć właśnie teraz. Już dawno miałem kupić
sobie nowe, porządne autko, ale w ostatnim czasie nie miałem do tego głowy.
Wściekły
kopnąłem w koło samochodu i siarczyście zakląłem pod nosem. Z kieszeni spodni wyciągnąłem telefon i
wybrałem numer do przyjaciela.
-Wojtek,
kurwa mać. Jestem przed Bełkiem, samochód się zepsuł..
-Już po
Ciebie jadę, czekaj na mnie.
-Dziękuję.
Wiedziałem,
że mogę na niego liczyć. Włodarczyk
przyjechał pół godziny później, pomógł przywiązać linę do mojego samochodu i
ruszyliśmy do Bełka. Na miejscu
zaparkowaliśmy nasze auta przed domem przyjmującego.
-Mogę
pożyczyć Twój samochód?- zapytałem zdenerwowany.
-Jasne-podał
mi kluczyki i poklepał po ramieniu- Trzymam kciuki.
-Dzięki.
Podjeżdżając
pod dom dziewczyny mojego życia wiedziałem. Wiedziałem, że się spóźniłem.
Wyjechała. Brak jakiegokolwiek światła w jej oknach oraz zamknięta brama i
furtka. Miałem nadzieję, że może jednak los mi sprzyja i Strzałkowska jest u
Michała i Marysi, więc tam się udałem. Nic bardziej mylnego. Na miejscu
otworzył mi o dziwo tata dziewczyn.
-Jest
Michalina?
-Nie.
Godzinę temu, razem z Davidem i Alusią pojechała do Łodzi, na lotnisko. Ala? A jednak. To jego dziecko?
-Rozumiem,
przepraszam za najście-już chciałem odchodzić ale na ramieniu poczułem silny
uścisk, odwróciłem się do pana Marka.
-Nadal ją
kochasz..-spojrzał mi w oczy- Strasznie ją zraniłeś. Ona nadal Cierpi, widzę to
w jej oczach. Ale widzę również tęsknotę.
-Przepraszam,
muszę już iść-wyrwałem się z uścisku mężczyzny i energicznym krokiem ruszyłem
do samochodu.
Dopiero tam
dałem upust emocjom i pozwoliłem łzom płynąć. Mówią, że płaczący facet to nie facet.
Mam to gdzieś, każdy kiedyś pęka.
-Wojtek, na ile ta dziewczynka wyglądała?- spytałem chłopaka będąc już u niego w domu.
-Wojtek, na ile ta dziewczynka wyglądała?- spytałem chłopaka będąc już u niego w domu.
_______________________________________________
Przecież wszystko się już powoli naprawia no nie? <3
Tak, tak uwielbiam Was za te kochane 30 tysięcy.
Mam już wspaniały pomysł na epilog, ale
spokojnie jeszcze trochę doczołgam z tym blogiem
nie umiem się jakoś z nim pozegnać, a lada chwila wybije rok <3
28.08.2015r. <3 Co możemy zrobić z tej okazji? <3
Naivy.